Bieganie po 40

Main Menu

  • Strona główna
  • TRENING PERSONALNY
  • Starty
  • Blog
    • Porady
    • Ciekawostki
    • W kuchni
    • Sprzęt

logo

  • Strona główna
  • TRENING PERSONALNY
  • Starty
  • Blog
    • Porady
    • Ciekawostki
    • W kuchni
    • Sprzęt
Aleksander KrzempekBlogStarty
Home›Blog›Aleksander Krzempek›Orlen Warsaw Marathon – magiczne 10 kilometrów

Orlen Warsaw Marathon – magiczne 10 kilometrów

Autor Aleksander Krzempek
24 kwietnia 2016
695
7
Udostępnij:

Orlen Warsaw Marathon to coś więcej niż bieg, to wydarzenie na które się czeka z uwagi na swój rozmach. W końcu nie codziennie w jednym miejscu spotyka się kilkadziesiąt tysięcy biegaczy rywalizujących równocześnie w dwóch biegach. To gigantyczne przedsięwzięcie organizatorskie, z którego od razu należy nadmienić organizatorzy wywiązali się jak należy.

Nic więc dziwnego, że podobnie jak większość moich znajomych startujących w tym biegu zależało mi na dobrym wyniku. W tym roku biegałem już 10km ale były to biegi na trasach crosowych lub szutrowych, no i nie miały atestu. Zależało mi więc, aby ten pierwszy atestowany bieg zakończyć dobrym rezultatem. Nic dziwnego, że starałem się przypilnować wszystkiego jak należy, włącznie z takimi detalami jak sen. Dobry sen przed startem to kluczowa sprawa dlatego w przeddzień startu już o 23 już byłem w łóżku. A tu jak na złość nie mogłem zasnąć. W głowie kłębiło się tysiące myśli, przewracałem się z boku na bok i nic z tego spania nie wychodziło. Kiedy gdzieś około 4 rano w końcu zasnąłem to raptem o 5.40 zbudził mnie budzik. No to się wyspałem – całe 1,5 godziny snu… Jak to się mówi „life is brutal” – nie ma co narzekać na niewyspanie, czas się przygotować do biegu. Poranna kawa, śniadanie, druga kawa, izotonik w dłoń i marsz w drogę…

W okolice stadionu dotarłem wraz z Łukaszem, Darią i Dominiką około 7:40. Kawałek drogi z metra do wioski biegaczy wystarczył, aby się przekonać, że jest potwornie zimno, a my byliśmy w większości w cienkich kurtkach biegowych. Jeszcze się nawet nie przebrałem w strój biegowy a już byłem przemarznięty. Ale to, co było najgorsze to perspektywa prowadzenia rozgrzewki na takim zimnie w stroju startowym bo rzeczy do depozytu trzeba było oddać najpóźniej o 8:20. To w zasadzie jedyny minus całej imprezy.
No cóż, po raz kolejny pomyślałem sobie „life is brutal” i „półnagi” pognałem na rozgrzewkę. W okolicy stref startowych spotkałem Mateusza Jasińskiego, który spojrzał na mnie z politowaniem i powiedział: – Chyba trochę za wcześnie się rozebrałeś, zmarzniesz do startu. Ja za to z dzwoniącymi zębami z zazdrością patrzyłem na stojący tuż obok startu barak z napisem „Szatnia ELITY”. Niestety – żadna ze mnie elita a tego dnia nie udało się „skołować” żadnego supportu, aby mieć ten komfort i móc rozebrać się tuż przed startem.

Do stref startowych wszedłem około 5-7 minut przed startem. Do ostatniej chwili biegałem, aby po prostu nie zamarznąć na kość. Ustawiłem się obok pacemakera na 35 minut, zapytałem jaki ma plan na bieg: – Kilometr, dwa po 3:35 a potem ogień. No to pasi – tego dnia chciałem próbować biec na około 35:40 więc początek w 3:35 brzmiał rozsądnie.

Start i pognaliśmy. Pierwszy kilometr zaliczyłem w 3:30, pacemaker był jakieś 30 metrów przede mną, pognał chyba sporo szybciej niż zapowiadał. Drugi kilometr 3:35, trzeci znów 3:30. Spojrzałem na zegarek – tętno w normie, extra, nic tylko cisnąć. Trasa lekko w dół i z wiatrem a więc biegło się bardzo komfortowo. Czwarty kilometr 3:33, zaraz później zakręt i kolejny kilometr w 3:32. W głowie zaczęła mi kiełkować myśl, aby spróbować przyatakować 35:30. Taki wynik to byłby szczyt marzeń. Nadszedł szósty i siódmy kilometr – zwykle moje najwolniejsze odcinki. Ale przypilnowałem tempa i oba zrobione po 3:35 i 3:34. Było już po nawrocie, leciutko pod górę z bocznym wiatrem więc tempo jak na warunki było jak najbardziej ok.
Przy okazji, gdzieś około 6-7 kilometra wyprzedziłem… pacemakera na 35 minut. Powiem szczerze: słabiutko wyglądał ten pacemaker, oj słabiutko. Na jego twarzy nie było widać śladów ognia, który zapowiadał. Najpierw cieszyłem się doganiając go, ale kiedy go wyprzedziłem to zdałem sobie sprawę, że darmowa moja radość bo chłopak był po prostu dojechany i tłukł się pewnie w okolicy 3:45 lub wolniej.

Wraz z wyprzedzeniem pacemakera, zaraz po siódmym kilometrze posypała się też moja grupa, w której biegłem prawie od początku. Chłopaki, którzy przez cały dystans biegli równo zaczęli mocno zwalniać. Chwilę to trwało zanim zareagowałem. Na tym odcinku wiał dość mocny czołowy wiatr. Mogłem kończyć z grupą, ale tempo grupy spadało gdzieś w okolice 3:45 albo pognać do przodu pod wiatr i doskoczyć do kolejnej grupy. Świeżo w pamięci miałem Półmaraton Warszawski więc pamiętałem, czym się kończą samotne harce pod wiatr. Wtedy wiatr mnie dojechał. Ale teraz do mety pozostały niecałe 3km, nie było czasu na zastanawianie się – przycisnąłem mocno i pognałem do następnej grupy. Pościg trwał dobre 400-600 metrów bo musiałem nadrobić około 20-30 metrów. Mimo zrywu straciłem kilka cennych sekund – czas nade mną triumfował bo zegarek pokazał tempo ostatniego kilometra 3:40. Co gorsze, jak już dobiegłem do kolejnej grupy to okazało się, że wcale nie biegną tak szybko, jakbym tego oczekiwał. Zegarek pokazywał tempo w okolicy 3:38, wciąż za wolno a ja przecież potrzebowałem chwili oddechu bo po kilkuset metrach ścigania tętno od razu poszybowało mocno w górę. Musiałem więc odsapnąć kawałek na czyichś plecach a nie ciąć dalej sam pod wiatr. Kawałek przed Rondem Waszyngtona minęliśmy tabliczkę 1km i już było jasne, że nie ma co się oszczędzać. Tuż przy stadionie podbieg – w górę biegłem na maxa bo wiedziałem, że końcówka do finiszowej prostej będzie lekko z górki i można tam „pocisnąć” poniżej 3:20. Rozepchnąłem się pomiędzy chłopakami i pognałem co sił do mety. Zegarek rzeczywiście pokazywał poniżej 3:20. Gnałem do mety i cieszyłem się jak dziecko, że czas będzie w granicach moich wymarzonych 35:40.

Ale kawałek przed metą osłupiałem. Do mety zostało jakiś 100 metrów a na zegarze finiszowej bramy zobaczyłem uciekający czas netto: 35:40… 35:45… 35:55… Ale jak to? Jak to możliwe? Na metę wpadłem w okolicy 35:58 i dokładnie tyle samo pokazał mój zegarek.

Zaraz po minięciu mety nie miałem sił, aby cokolwiek analizować ale po przejściu kilkunastu metrów zobaczyłem znajomych chłopaków. Pierwsze pytanie – ile miała ta cholerna trasa? 10100? 10200? Niby atest a tu taka niespodzianka. Mój zegarek pokazał 10120 metrów, Filipowi 10150, chłopakom też ponad 10000. „Garminowcy” byli bliżsi 10000m ale wszystkim pytanym zegarki zameldowały od 50 do 200 metrów ponad 10km.

No nic…. Pozostanie nam czekać na oficjalne czasy. A było ciekawie bo mimo wszystko chciałbym mieć wynik poniżej 36 minut. Tyle miałem nabiegać i słabszy wynik uznałbym za swoją porażkę. Filip też miał chwile ekscytacji bo nabiegał dokładnie w punkt 34 minuty. Kurcze, nawet nie myślałem, że oczekiwanie na te jedną czy dwie sekundy może być takie emocjonujące… W końcu dostaliśmy wyniki – mogę w pełni cieszyć się ze złamania 36 minut. Oficjalny czas 35:57. Powody do radości miał też Filip, złamał 34 minuty o całą sekundę. I dobrze, należało mu się w końcu. I mnie też…

Orlen Warsaw Marathon 2016

Orlen Warsaw Marathon 2016 – start biegu na 10km

Wynik w sumie powinien cieszyć. W końcu na atestowanej trasie mogę się oficjalnie pochwalić złamaniem 36 minut. Te 35 z przodu to jednak coś. Ale jest też niedosyt. Bo jak tu się pełną gębą cieszyć, kiedy człowiek biegnie na 35:40 a na mecie dowiaduje się, że w kosmos wyparowało 15-20 sekund? Niby niewiele ale jednak.

W domu oczywiście dokładnie prześledziłem ślad zdjęty z zegarka. W momencie, kiedy zegarek złapał 10000m miałem czas dokładnie 35:34. A ponieważ 100 metrów przy tempie 3:20-3:30 (tyle miałem na ostatnim kilometrze) biegnie się ni mniej ni więcej 20-22 sekundy to należy sądzić, że trasa miała rzeczywiści około 10050-10100 metrów. Tak więc pomimo, iż mój zegarek uparcie twierdzi, że moje średnie tempo z zawodów to 3:33 min/km to jednak muszę przełknąć tę gorycz i cieszyć się z faktu, iż dobiegłem na 35:57. Magia ale… „Life is brutal” – po raz kolejny tego dnia.

Mimo niewielkiego niedosytu jestem zadowolony z biegu bo pobiegłem naprawdę dobre zawody. Nowa oficjalna życiówka – o 1 min 40 sek lepsza od poprzedniej nabieganej podczas Biegu Niepodległości w listopadzie 2015. Progres w postaci 1:40 w 5 miesięcy musi cieszyć i byłbym arogantem, gdybym się nie cieszył. W moim wieku trzeba się cieszyć z każdego progresu a już minuta czy dwie na 10km przy tym poziomie to naprawdę bardzo dużo. Nieliczni wiedzą ile to kosztuje bólu i przelanej krwi i potu na treningach. Przede mną, do wakacji jeszcze tylko dwie lub trzy „dziesiątki” w tym jedna, która zapowiada się naprawdę szybko – w Bielsku-Białej (Bieg Fiata, w maju). Tam z pewnością spróbuję poprawić ten dzisiejszy wynik. To będzie bieg na bardzo dobrze mi znanej trasie w rodzinnym mieście. A jeśli nie maj to zostaje jeszcze jesień. Na jesień już na pewno nie będę biegał „połówek”, co pozwoli zmienić trening i skupić się tylko na 10km. Na pewno nie pasuję i postaram się jeszcze poprawić ten wynik.

Na koniec podziękowania i gratulacje:
Łukasz – nowa życióweczka – I’m so happy! Gratulacje
Bartosz – nowa życióweczka – I’m so happy! Gratulacje. Teraz to dopiero dostaniesz wycisk 😉
Daria, Dominika – gratki, kolejnych zaliczonych startów.
Daniel Karolkiewicz – piękny wynik. Nie mam pojęcia czy to Twoja życiówka ale i tak zazdroszczę wyniku, masz power!
Michał Orzeł – Wooow! A tuż po skończeniu dyszki rozmawialiśmy o Tobie i tak mi się powiedziało, że Michał to biegnie chyba na 2:40 dziś. Ale miałem nosa! 🙂 Graaats.
Łukasz Sz. – z chorym kolanem na zawody? Nieładnie. Ale graty determinacji.
ENTRE.pl – to jak z tą drużynówką? Bank rozbity, czy nie? Gdzie oficjalne wyniki?

Specjalne podziękowania dla Urszuli, która po raz kolejny nam wszystkim kibicowała – biedna przemarzła chyba na równi z nami. 🙂

Ale w sumie to chyba największe brawa tego dnia należą się Arturowi Kozłowskiemu, za piękną walkę i zwycięstwo w maratonie. Yeah! Polak potrafi!

A już na samiutki koniec, ponieważ organizatorzy nie prowadzili klasyfikacji w kategoriach wiekowych to pozwoliłem sobie przepuścić wyniki przez Excela i taką klasyfikację, oczywiście w pełni nieoficjalną stworzyłem. Troszeczkę, aby podreperować swoje ego i dać upust własnej próżności. Przy okazji mogę udostępnić plik „chcącym”.

Oto wirtualna klasyfikacja M40 (przyjąłem, że M40 to 40-49 lat). Okazuje się, że zająłbym dziś ex-equo 4-5 miejsce. W sumie nie tak źle chyba. 🙂

Miej. Nr Start Nazwisko i Imię™ Klub/Miasto/Kraj Data K M Kat./miej. Czas brutto Strata Czas netto Kategoria wiekowa
46 21132 NOWAK Rafał CKS Budowlani Częstochowa (POL) 1975 43 M (43) 00:33:09 +04:16 00:33:04 M40
82 17408 WIECZOREK Dariusz Legionowo (POL) 1969 73 M (73) 00:34:36 +05:43 00:34:34 M40
87 17240 PIETRZAK Andrzej Pabianice (POL) 1975 77 M (77) 00:34:49 +05:56 00:34:46 M40
115 17400 ŚLĘZAK Robert Familo Team (POL) 1976 101 M (101) 00:35:58 +07:05 00:35:57 M40
116 16723 KRZEMPEK Aleksander Warszawa (POL) 1973 102 M (102) 00:35:58 +07:05 00:35:57 M40
122 22200 GÓRZYŃSKI Maciej (POL) 1970 108 M (108) 00:36:11 +07:18 00:36:08 M40
141 22076 RZYWUCKI Wojciech Runnersclub.pl (POL) 1975 127 M (127) 00:36:46 +07:53 00:36:41 M40
154 16375 MUSIAŁ Artur Namysłów (POL) 1976 140 M (140) 00:37:11 +08:18 00:37:11 M40
155 19134 KUJAWA Krzysztof Płock (POL) 1974 141 M (141) 00:37:15 +08:22 00:37:14 M40
166 17179 BESSER Piotr rohacka.pl (POL) 1970 152 M (152) 00:37:25 +08:32 00:37:21 M40
Tags10kmaleksander krzempekmaratonorlenwarszawa
Poprzedni artykuł

Poznań Półmaraton, czyli przez deszcz do celu ...

Następny artykuł

2. Maja, Bieg Flagi – relacja

0
Udostępnienia
  • 0
  • +
  • 0
  • 0
mm

Aleksander Krzempek

Sportowiec, amator, masters. Biega na dystansach od 5km do maratonu. Mistrz Europy Masters w Maratonie (drużynowo), a także 3-krotny Mistrz Polski Masters na dystansach maratonu, półmaratonu oraz w biegu górskim. Autor bloga "Bieganie po 40" poprzez którego dzieli się z innymi swoją biegową pasją i doświadczeniami. Rekordy życiowe: maraton: 2:33:38, półmaraton: 1:13:25, 10km: 33:27, 5km: 16:47.

Podobne artykuły Artkuły tego autora

  • Nike Pegasus 32
    ObuwieSprzęt

    Nike Pegasus – moja nowa broń treningowa

    15 listopada 2015
    Autor Aleksander Krzempek
  • Rekordowa Maniacka Dziesiątka - start biegu
    Aleksander KrzempekStarty

    Rekordowa Maniacka Dziesiątka – pierwsza „dyszka w sezonie 2018

    11 marca 2018
    Autor Aleksander Krzempek
  • Eliud Kipchoge na mecie próby złamania 2 godzin w maratonie, Tor Monza, Włochy
    AktualnościAleksander Krzempek

    Pierwsza próba złamania 2 godzin przez Nike Breaking2

    6 maja 2017
    Autor Aleksander Krzempek
  • Medal Orlen Warsaw Marathon
    Aleksander KrzempekBlogStarty

    Orlen Warsaw Marathon – dosyt i niedosyt

    25 kwietnia 2017
    Autor Aleksander Krzempek
  • Aleksander KrzempekPorady i trening

    Trenuj ze mną

    30 maja 2016
    Autor Aleksander Krzempek
  • Wieliszewski Crossing Zimowy
    Aleksander KrzempekBlogStarty

    Wieliszewski Crossing Zimowy – moje pierwsze zwycięstwo w mastersach

    1 lutego 2016
    Autor Aleksander Krzempek
Komentarze
Warszawski Scyzoryk biega pisze:
24 kwietnia 2016 o 19:48

Brawo! Ale sugerowanie się tylko zegarkiem to pułapka w którą wpadło wielu. Ja tak skończyłem na 40:02, gdzie myślałem że mam kilkanaście sekund zapasu. Tak to już bywa w mieście 🙂
Piękny czas, mocarz jesteś 🙂

Aleksander Krzempek pisze:
25 kwietnia 2016 o 10:50

Przyzwyczaiłem się raczej, że mój zegarek jeśli już to skraca trasę, rzadko wydłuża. Niestety coraz częściej zaczynam odczuwać potrzebę zegarka z dokładniejszym GPSem i lepszym działaniem akcelerometru z uwagi na wskazanie tempa.

Bartek Trenuje pisze:
24 kwietnia 2016 o 17:42

Zasuwasz po parku Szymańskiego jak rakieta to i efekty są. 😉

Aleksander Krzempek pisze:
24 kwietnia 2016 o 17:44

Ostatnio rzadziej w parku Szymańskiego biegam ale fakt – to wdzięczne miejsce do treningu 🙂

Łukasz Szymański pisze:
24 kwietnia 2016 o 16:40

Fajny i rzetelny opis. No wiem, że nieładnie, ale Fizjoterapeuta namawiał na godzinny bieg, by sprawdzić, jak wytrzyma kolanko godzinny wysiłek. Jutro oglądamy straty….

Daria Maciak pisze:
24 kwietnia 2016 o 16:37

Brawo Ty ☺

Podobne artykuły:

  • City Trail Warszawa - start biegu 1. 2016/2017
    Aleksander KrzempekBlogStarty

    Pierwszy warszawski City Trail sezonu 2016/2017

  • Grand Prix Warszawy
    Aleksander KrzempekBlogStarty

    Grand Prix Warszawy – W drodze do celu

  • Półmaraton Wiązowski 2017
    Aleksander KrzempekBlogStarty

    Półmaraton Wiązowski – start bez treningu

WSPÓŁPRACA

Trener biegania
  • Najnowsze recenzje

  • Najlepsze recenzje

  • Maść rozgrzewająca DrVita

    8.7
  • NewBalance FuellCell Impulse – szybki test

    7.8
  • Paliwo biegacza – batony owocowe Alesto z Lidla

    8.5
  • Merrell All Out Crush Light – trialowa wyścigówka

    7.3
  • Olimp Flex Power – recenzja nowego preparatu dla kompleksowej ochrony stawów od Olimpu

    7.3
  • Maść rozgrzewająca DrVita

    8.7
  • Paliwo biegacza – batony owocowe Alesto z Lidla

    8.5
  • NewBalance FuellCell Impulse – szybki test

    7.8
  • Olimp Flex Power – recenzja nowego preparatu dla kompleksowej ochrony stawów od Olimpu

    7.3
  • Merrell All Out Crush Light – trialowa wyścigówka

    7.3

Najnowsze artykuły

  • 20 stycznia 2019

    36. Bieg Chomiczówki – 9. miejsce Teamu BieganiePo40.pl

  • 13 stycznia 2019

    City Trail Warszawa – 13.01.2019 – edycja 4/6

  • 9 grudnia 2018

    CityTrail Warszawa – bieg 3/6 [2018-12-09]

  • 6 grudnia 2018

    Czasami trzeba upaść, aby znaleźć nową motywację. Czyli czas zapierniczać!

  • 2 grudnia 2018

    Bieg charytatywny „Razem dla Mariusza”

Znajdź mnie na Facebooku

Instagram

  • Nie pamiętam kiedy byłem chory. Przeziebienia a owszem. A tu trzeci dzień 39.x. Przymusowa przerwa w treningu. L4 i łóżko do końca tygodnia.
#bieganie #trening #choroba #l4
  • Wyniki takie jak warunki. Ślisko, mokro ale w dobrych humorach. City Trail Warszawa. 
#bieganie #trening #citytrail #warszawa #młociny #cross
  • A tak serio to ile czasu poza bieganiem poświęcacie na ćwiczenie ogólnej sprawności? 🤸‍♂️Ale szczerze!👈
#bieganie #trening #silownia #totalfitness #fitness
  • W tym roku popełniłem falstart. Ale taki to chyba mi wybaczycie. ❤️❤️❤️❤️❤️ U mnie w pracy zbiórka była już dziś. 
#bieganie #trening #wosp #wośp #owsiak
  • Chwila rozrywki w przerwie na bieganie.
#bieganie #trening #spinning
  • Przeziebienie sio! 💪 Na pohybel dziś zwiedzałem trasę Tour de Pologne. 🚴‍♀️🚴‍♀️🚴‍♀️🚴‍♀️🚴‍♀️ Wspinaczkę na Przegibek pokonywałem na treningach setki razy. Na pamiątkę po TdP na asfalcie została namalowana cała łąka kwiatów. "Kwiatu ogień!" widzę napis co 100 metrów. 🌺🌸🌼 A ja to co? Do szczytu jeszcze ze 2km! ❤️ Na przełęczy wita mnie śnieg. ☃️❄️🌬 Przemarznięty uciekałem w dół jak zając. 🏃🐰
Żeby nie ta mordercza wspinaczka to wyszłaby nawet całkiem słuszna średnia. A tak, średnia jest po prostu średnia. 😆 Następnym razem na poprawę humoru będzie po płaskim.
#bieganie #przegibek #trening #longrun #tourdepologne #tresna #porąbka #bielskobiala #tdp
  • Przyjechałem w góry, miałem biegać. Ale zamiast biegania jest aspiryna i siedzenie w domu.
Ale od czego jest nowoczesna technika. Z 28minut.pl zrobiłem pod dachem bardzo fajny trening z elektrostymulacją EMS. 
Urządzenie daje do wyboru masę dyscyplin sportowych i kilka typów treningu - siłowy, wytrzymałościowy, relaksacja. 
W pół godziny dostałem od trenerki naprawdę mocny wycisk. Prądy kurczące mięśnie potrafią stawić zaskakująco silny opór. Zrobienie przysiadu, kiedy mięśnie chcą czegoś odwrotnego jest całkiem zabawne. Bieganie z oporem też super! Świetna alternatywa dla osób z problemami stawowymi i po urazach, które nie mogą ćwiczyć z obciążeniami. 
Polecam!
#bieganie #kolarstwo #trening #ems #emstraining #modelarnia #28minut #28minutes
  • U nas tradycyjnie malutka choineczka. Ale na moje biegowe marzenia jest i tak aż za duża. Wesołych biegowych świąt. 🏃‍♂️☃️❄️🎁🎅
#bieganie #trening #swieta #xmas

O mnie

    Aleksander Krzempek
    Sportowiec, amator, masters. Biega na dystansach od 5km do maratonu. Mistrz Europy Masters w Maratonie (drużynowo), a także 3-krotny Mistrz Polski Masters na dystansach maratonu, półmaratonu oraz w biegu górskim. Autor bloga "Bieganie po 40" poprzez którego dzieli się z innymi swoją biegową pasją i doświadczeniami. Rekordy życiowe: maraton: 2:33:38, półmaraton: 1:13:25, 10km: 33:27.

  • Popularne

  • Komentarze

  • Biegacz masters

    Wiek a intensywność treningu. Po „pięćdziesiątce” stosuj zasadę 2Q

    Autor Aleksander Krzempek
    13 stycznia 2016
  • Podium w kategorii M40 - Półmaraton Wiązowna

    Półmaraton w Wiązownej – relacja z biegu

    Autor Aleksander Krzempek
    29 lutego 2016
  • Orlen Warsaw Marathon 2016

    Orlen Warsaw Marathon – magiczne 10 kilometrów

    Autor Aleksander Krzempek
    24 kwietnia 2016
  • PZU Półmaraton Warszawski

    PZU Półmaraton Warszawski – relacja z biegu

    Autor Aleksander Krzempek
    9 kwietnia 2016
  • Ostatnie starty w sezonie 2018 - Bieganie po 40
    on
    19 listopada 2018

    Sportowe wakacje czyli rzecz o roztrenowaniu

    […] A teraz wszyscy ...
  • Podsumowanie sezonu 2017 - Bieganie po 40
    on
    20 grudnia 2017

    Mistrzostwa Europy Masters w Maratonie – Wrocław 2017

    […] start w całym ...
  • 39 PZU Maraton Warszawski. Pod znakiem dwójki. - Bieganie po 40
    on
    13 października 2017

    Deszczowa życiówka w 7. Półmaratonie im. Janusza Kusocińskiego

    […] deszczową “połówkę” w ...
  • Góry moje góry! Debiut w maratonie górskim - Bieganie po 40
    on
    26 czerwca 2017

    Srebro MP w Półmaratonie – Jak z wiekiem biegać coraz szybciej

    […] męczącym wiosennym sezonie ...

Polub mnie

© Copyright Bieganie po 40. Wszelkie prawa zastrzeżone.