Bieganie w dobie koronaworusa – cz. 2

Od dziś tak wygląda obowiązkowy strój biegacza. Maseczka – kolejny dość kontrowersyjny element. Powołując się na opinię profesora medycyny, który zapytany w tv wprost, czy należy biegać w maseczkach odpowiedział zdecydowanie, że bieganie w tego typu maseczkach nie służy zdrowiu osoby uprawiającej sport. To samo zresztą tyczy się lekarzy, którzy niekiedy cały dyżur muszą paradować w jednej maseczce bo nie ma innych na zmianę. Czyli lepiej narażać swoje zdrowie i zarażać innych niesterylną maseczką niż narazić się na zarzut, że maseczki się nie nosi. Oto logika i retoryka naszego pseudo rządu.
Jak w najbliższych dnia będzie się rozwijał ten napędzany przez rząd cyrk?
– Zmniejszenie liczby badań doprowadzi do gwałtownego spadku statystyk nowych zachorowań. Wbrew prognozom, symulacjom i ocenom niezależnych ekspertów.
– Skoro będzie mniej zachorowań to znaczy, że rząd wspaniale wywiązuje się ze swoich obowiązków a zastosowane metody są skuteczne i adekwatne.
– Absolutny sukces w walce z pandemią sprawi, że rząd poluzuje restrykcje. Przecież już dziś okazuje się, że tylko w Polsce wirus nie zaraża m. in. myśliwych, księży i polityków PIS. Niedługo dołączą kolejne grupy społeczne i zawody. Boże, żyjemy chyba w ziemi obiecanej!
– Wczoraj od Premiera dowiedzieliśmy się, iż do ww. grup, których wirus omija dołączyli budowniczy dróg – jak się okazuje to kolejny zawód, w którym niemal w ogóle nie odnotowuje się zachorowań!
– Najnowsze odkrycia sprawiły, iż nasz cudowny rząd ogłosił plan ratunkowy, panaceum dla gospodarki – cała Polska buduje drogi! Ogłaszamy, iż wszyscy zwolnieni z pracy sprzedawcy, kierowcy, fryzjerzy, księgowi, pracownicy w fabrykach, samozatrudnieni od dziś staną się budowniczymi dróg. Dzięki temu Polska będzie bogata, a naród nie będzie chorował! Nie wiemy jeszcze, czy od tego przybędzie dróg, czy tylko ubędzie kasy w naszych kieszeniach… 

– Rząd dziś tego nie powiedział ale to będzie zapewne niespodzianka, kto sfinansuje nowo utworzony Fundusz Dróg Samorządowych. Może Ksiądz Rydzyk się dorzuci ale jego przecież bezdomni utrzymują.
Gdyby to miał być jakiś nowy podatek to przecież nasi uczciwi rządzący powiedzieliby o tym wprost, wszakże mamy kampanię wyborczą i dobre newsy trzeba sprzedawać od razu a nie kisić w rękawie 


– Jak już te drogi zaczniemy budować to rząd ogłosi światu jak to PISolska jest liderem gospodarczym i wzorem dla znienawidzonej Europy a nasza gospodarka ma się cudownie – wszakże nasz Prezes NBP od tygodni ogłasza, że nowo drukowanej gotówki nam nie zabraknie – póki tylko papiernie nadążają drukować… Potwierdził to minister finansów tylko nieco innymi słowami – czeka nas zwiększenie długu publicznego… Jakież to do bólu szczere. Może takie rzeczy publicznie ogłaszać, gdyż PIS-elektorat nie rozumie kompletnie takich sformułowań. Jak nie ma w nazwie 500 to mózg ignoruje.
– Zapewne za tydzień, dwa a maksymalnie trzy, społeczeństwo będzie już niemal całkowicie zdrowe – kraj będzie mógł wrócić do normalności. Ten moment zbiegnie się (zdaniem ekspertów) ze szczytem zachorowań.
– Skoro wszyscy będziemy się cieszyć takim cudownym zdrowiem i normalnym życiem a wirus będzie atakował kolejne kraje omijając Polskę to nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby w maju stawić się przy urnach wyborczych i oddać swój głos na jedynego kandydata PAD-Thaja. Gdyby jednak miało dojść do wyborów korespondencyjnych to mój głos i tak wyląduje w śmietniku – bo kto mi zagwarantuje, iż po otwarciu koperty zostanie rzetelnie zliczony. Po prostu zaginie… Albo zostanie uznane, że nie zagłosowałem.
I tak sobie o tym wszystkim myślę…. Od rodziców wiele nasłuchałem się o komunizmie. Filmy o KRLD mrożą mi krew w żyłach. Swoje lata mam i o ile Gomułki nie pamiętam, to czasy Gierka już owszem. I nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to, co teraz oglądam w rządowej TV to dejavu z Polskiej Kroniki Filmowej. Swoją drogą lubię oglądać PKF. Ale już myśl o powrocie tamtych czasów przyprawia mnie nieco o drżenie kończyn…
A zacząłem od biegania w maseczce… No tak! Zapomniałbym o sportowcach! Tym prawdopodobnie otworzą niektóre ośrodki sportowe. Każdy sportowiec będzie mógł pojechać trenować i tym samym poddać się zapewne dobrowolnej kwarantannie. Dzięki temu jak wrócą do startów a Profesor Kszczot zdobędzie kolejne medale to nasz rząd będzie mógł sobie nimi poprawiać sondaże… Dziś niestety o sporcie i sportowcach kompletnie zapomniano. O ile zawody sportowe nie stanowią pierwszej potrzeby i tu pełna zgoda o tyle uprawianie sportu traktuję na równie ze spacerem.
A sportowcy grzmią, że nie pozwala im się pracować! I mają rację. Zakłady mogą ściąć etaty o 20 czy 50% a jako pomoc mają otrzymać od rządu rekompensatę. A naszym sportowcom ścięto etaty o 100% bez żadnych rekompensat i rząd ma ich w dupie. Nikt nie ogarnia, że będąc wyczynowcem nie można ot tak, z dnia na dzień rzucić treningu… Tzn można, ale to nie jest… zdrowe. Sportowcy więc trenują i każdego dnia zadają sobie pytanie czy robią to legalnie. Bo granica pomiędzy pierwszą potrzebą a czymś, co poza nią wykracza nigdzie w prawie nie została zdefiniowana. W sumie to charakterystyczne dla naszego rządu i bardzo wygodne – skoro coś nie jest zdefiniowane to można interpretować tak, jak się chce…
Tak więc grupy kolarskie rozwiązują kontrakty z kolarzami. Klubom piłkarskim grozi bankructwo. Imprez sportowych nie ma i nie należy ich się w najbliższym czasie co spodziewać. Ledwie przędą także kanały sportowe. No bo ileż można oglądać w kółko najlepsze skoki Małysza i najwspanialsze mecze polskiej siatkówki… Nawet najzagorzalsi fani w końcu zwymiotują. Spadają więc GPRy i wpływy stacji.
Ale społeczeństwo chce igrzysk więc i sport w końcu poluzują! Nie mam na myśli tych igrzysk przez duże „I” – te na szczęście przeniesione w siną dal.. I bardzo dobrze, choć MKOL zacięcie i bezsensownie długo szedł w zaparte… Ale the show must go on. Czekam kiedy w Polsce wrócą mecze piłki kopanej a piłkarze staną się korono-odporni… To pierwsza spodziewana zmiana.
Tylko biegacze wciąż pozostaną niebezpieczni dla innych. No i może nauczyciele wychowania seksualnego.
No i niektórzy, ci niechciani politycy. 



W ramach epilogu: Stronię na blogu od tematów politycznych ale w obecnej dobie nie wytrzymałem. Mam takie, a nie inne poglądy i przekonania i nikt mnie z nich nie obedrze. Od wielu miesięcy obserwuję w Polsce powrót do KOMUNIZMU. Rozdajemy pieniądze, których nie mamy, interpretujemy prawo jak nam wygodnie, kłamiemy w mediach po to, aby podtrzymać przeświadczenie o własnej cudowności, zmieniamy podręczniki szkolne i kreślimy flamastrem na kartach historii. To proszę Państwa KOMUNA. To jest KRLD. A teraz pandemia i koronawirus stał się kolejnym pretekstem, aby upodlić polskie społeczeństwo. I stało się tak, że trudno oddzielić zdrowie, pandemię, sport od polityki. Bo okazuje się, że nawet tam, gdzie w grę wchodzi dobro i zdrowie człowieka na pierwszy plan wybija się potrzeba polityczna.
To nie jest tak, że nie mam obaw. Nie czuję się korono-odporny, czuję respekt w stosunku do pandemii. Obawiam się, jak wiele osób dlatego naprawdę staram się najlepiej jak potrafię dbać o swoje (i innych) bezpieczeństwo. Każdego dnia cieszę się, że zachowuję dobre zdrowie i że to nie na mnie trafiło. Ale widzę też jak rządzący okręcają nam swój makaron na uszy. A co jeśli cieszę się dobrym zdrowiem właśnie dlatego, że coś z sobą robię? A jeśli już przeszedłem zakażenie, tylko bezobjawowo? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy… Wiem jednak jedno – 100000% wyższe ryzyko złapania czegoś jest podczas zakupów w Biedronce (oj, tam to się dzieje), niż podczas samotnego biegu na świeżym powietrzu. I to już niezależnie od tego, czy maseczkę będę nosił, czy też nie.
Projekt Breaking2. Czy maraton poniżej 2 godzin jest w ogóle możliwy?
Sportowe wakacje czyli rzecz o roztrenowaniu
Mistrzostwa Europy Masters w Maratonie – Wrocław 2017
Deszczowa życiówka w 7. Półmaratonie im. Janusza Kusocińskiego