Jakiś czas temu obiecałem, że coś więcej napiszę o butach NewBalance FuellCell Impulse. Trochę to trwało ale chciałem te buty dobrze „obiegać”, aby wyrobić sobie o nich własną opinię. Kto w tym miejscu liczy na wielostronicowy test z setką zdjęć, wideo i marketingowym bełkotem, ten się zawiedzie. Będzie krótko i na temat, gdyż tak jak wspomniałem – jestem przede wszystkim zawodnikiem i „konsumentem” butów, nie zaś testerem. Co się z tym wiąże – butów także nie otrzymałem za free w zamian za życzliwą recenzję. 😉
A teraz do rzeczy. FuellCell jest nowym butem NewBalance. Wygląd jest rzeczą względną ale mnie już na początku urzekły zarówno kolorem, jak i kształtem. Ale z kolorami jest jak z samochodami…
Na stronie producent opisuje te buty jako przeznaczone do twardych nawierzchni. Mają wspierać i chronić stopę na treningach na średnich i długich dystansach. Tyle teorii ze strony producenta, obiecuję, że więcej nie będzie. A jak jest naprawdę?
Pierwsze wrażenie po założeniu buta a nogę – są rzeczywiście komfortowe i bardzo wygodne. Cholewka bezszwowa, z bardzo elastycznego materiału ze zintegrowanym językiem. Wydaje mi się, że NewBalance nigdy wcześniej nie wyprodukował podobnego buta. Bardzo elastyczna cholewka znakomicie opina nogę sprawiając, że bucik z nogą tworzy integralną całość. Na dopełnienie całości dostajemy elastyczne, dobrze wiążące (i nie rozwiązujące się) sznurówki. Początek jak na razie na duży plus…
W tym miejscu od razu wtrącę jedną ważną uwagę o konstrukcji buta. But jest szeroki w palcach. To istotne, gdyż nie wszyscy takie buty lubią a i sam New Balance w zależności od modelu raczy nas różną szerokością cholewki. Kto woli buty mocno dopasowane to radzę przymiarkę. Ja osobiście takie właśnie buty uwielbiam. Konstrukcja śródstopia i palców napawa mnie wspomnieniem o Vazee Pace, które uwielbiałem właśnie za to, że fajnie trzymały stopę na pięcie a dawały ten luz w palcach. Tu jest podobnie. Palce w bucie mają więc sporo miejsca, co sprawia, że przy dłuższym treningu w upalne dni raczej nie grożą nam bąble i obtarcia. Dla mnie in plus.
Ale czy to jest rzeczywiście but na długie treningi tak, jak deklaruje producent?
Drop buta to tylko 6 milimetrów. Na rynku wśród butów treningowych nie ma zbyt wielu modeli z tak niskim dropem. Większość biegaczy nie zwraca uwagi na ten parametr bo i większość butów treningowych „daje” 12 milimetrów. Tymczasem co bardziej zaawansowani biegacze od razu odczują tę różnicę… Ci mniej też… Choć przekonają się o tym zapewne dopiero po kilkunastu kilometrach treningu.
Druga ważna kwestia, którą się czuje od razu. But jest niesamowicie lekki! Mój egzemplarz w rozmiarze 42 waży raptem tylko 216 gramów! Wprawdzie zaoszczędzono masę masy na cholewce ale tu kochani nie ma cudów – ten but nie zapewni Wam jakiegoś gigantycznego poziomu amortyzacji. Czy to wada? Nie, o ile ktoś jest świadomy z czym to się wiąże. Jeśli ktoś jest początkującym biegaczem, na dodatek ze sporą wagą i przeczytawszy opis producenta rzuci się na tego buta to… może się srogo zawieść. Bo ten but sporo od właściciela wymaga… Zdecydowane nie jest to but przeznaczony do codziennego biegania dla każdego. Ale o tym napiszę dalej.
Jak już wspomniałem, niska waga nie bierze się z niczego. But nie ma jakiegoś znaczącego wsparcia pięty. Jest delikatna stabilizacja cienką pianką ale bez szaleństw. Niska waga ma też odzwierciedlenie w dość umiarkowanej amortyzacji pięty. Niby optycznie tej pianki wydaje się być sporo ale w praktyce nie zapewnia ona jakiegoś bardzo dużego poziomu amortyzacji. Tej amortyzacji brakuje zwłaszcza w okolicy śródstopia. W mojej ocenie nie jest to wadą a raczej kolejną cecha konstrukcyjną, której po prostu trzeba być świadomym.
Połączenie niskiego dropu, z niską wagą, umiarkowanym wsparciem pięty i stosunkowo niewielkim poziomem amortyzacji decyduje właśnie o przeznaczeniu tego buta. I tu zdecydowanie nie zgodzę się z tym, co opisuje producent. W mojej ocenie nie jest to wcale but przeznaczony na bardzo długie treningi. Oczywiście jest to but na twardą nawierzchnię ale jego dynamika sprawia, iż optymalnym wyborem dla tego buta będą raczej szybkie treningi. Szybkie, czyli najlepiej w tempie poniżej 4 minut na kilometr. Takie tempa sprawiają, iż biegnąc lądujemy na śródstopiu a takową technikę niejako but wymusza.
I właśnie do takowych treningów ten but mi służy. Zabieram go na niemal wszystkie treningi na bieżni – rytmy, wytrzymałość szybkościową, treningi tempowe i biegi ciągłe. Jednak już na długie rozbiegania i monotonne klepanie kilometrów wybieram inne buty. Takie, które zapewniają o wiele wyższy poziom amortyzacji na pięcie i wyższy poziom stabilizacji. Oczywiście można w tych butach także biegać rozbiegania, ale pod warunkiem, że się je biega odpowiednio szybko. Przy tempie już w okolicy 4:20-4:30 min/km w tych butach biega się naprawdę fajnie. Pytanie tylko ilu biegaczy biega swoje rozbiegania tak szybko?
Wracając więc do tego, o czym wspomniałem wcześniej, iż ten but wiele wymaga od właściciela miałem na myśli właśnie bieganie ze śródstopia z przetoczeniem na palce. FuellCell po prostu zmusza nas do przetaczania śródstopie-palce i kto liczy na to, że radośnie potruchta sobie z pięty w tym bucie „trzydziestkę” po 5 min/km ten się po prostu wymorduje.
Podsumowując NewBalance FuellCell Impulse
Przeznaczenie buta:
- szybkie treningi na twardych nawierzchniach (rytmy, treningi tempowe, biegi ciągłe)
- but treningowo-startowy dla średnio- i zaawansowanych biegaczy, którzy wiedzą, czego oczekują
- dla wielu może służyć jako startówka (w sam raz na 10km i półmaraton)
Zalety:
- waga! 216g w rozm. 42
- drop 6mm (kto lubi)
- bardzo duża dynamika przy dość wyważonej amortyzacji
Wady:
- wbrew temu, co pisze producent nie jest to but na długie treningi
- wsparcie pięty może być niewystarczające dla cięższych osób
- cena – niemal 600 zł!
Projekt Breaking2. Czy maraton poniżej 2 godzin jest w ogóle możliwy?
Sportowe wakacje czyli rzecz o roztrenowaniu
Mistrzostwa Europy Masters w Maratonie – Wrocław 2017
Deszczowa życiówka w 7. Półmaratonie im. Janusza Kusocińskiego