2 października miałem przyjemność po raz piąty w tym roku zawitać w gminie Wieliszew. Tym razem stawiłem się na finałowej edycji Wieliszewskiego Crossingu. Jak na jesienną porę to pogoda nam dopisywała aż nadto, było niemal upalnie. Humory goniły pogodę i też były wyśmienite a Paweł Kownacki tradycyjnie przygotował nam zawody na wysokim poziomie organizacyjnym.
Jeszcze przed startem zameldowali się faworyci: Rafał Szymborski i Marek Dzięgielewski. Po starcie obaj narzucili potworne tempo biegu. Moim planem na ten bieg była próba dotrzymania kroku za Markiem. Tyle, że okazało się, że Marek postanowił dotrzymać kroku Rafałowi. No i wszystko się pokomplikowało bo tempo Rafała jest dla mnie o wiele za szybkie. Zaryzykowałem ale po kilkuset metrach zdecydowałem się odpuścić Rafała i Marka. Ustawiłem się dość bezpiecznie na około 4-5 pozycji.
Po krótkim kawałku na asfalcie trasa wiodła przez las i okoliczne łąki. Było masę niewielkich podbiegów, zbiegów, zakrętów i innych utrudnień, które sprawiły, że bieg miał charakter bardzo interwałowy. Przez większą część dystansu biegłem w grupie wraz z Hubertem Jaśkiewiczem i Pawłem Wojtczakiem. Bieg w naszej grupie rozegrał się około 4-5 kilometra. Najpierw Hubert się urwał naszej dwójce a później, kiedy przyspieszyłem próbując go gonić nie wytrzymał mojego tempa Paweł. I w takiej kolejności dobiegliśmy do mety na miejscach 3., 4. i 5.
Wygrał Rafał przed Markiem. Dzięki drugiemu miejscu Marek wygrał klasyfikację generalną Wieliszewskiego Crossingu (gratulacje!). Mnie przypadło bardzo dobre drugie miejsce i zwycięstwo w kategorii wiekowej M40.
Podsumowując moje starty w Wieliszewie:
– zima: 8 m-ce Open, 1 m-ce w kategorii
– wiosna: 5 m-ce Open, 1 m-ce w kategorii
– lato: 3 m-ce Open, 1 m-ce w kategorii
– jesień: 4 m-ce Open, 1 m-ce w kategorii
Cykl zawodów bardzo udany, nie tylko dla mnie, udany także od strony organizacyjnej. Niskie wpisowe, super zaplecze, dbałość o szczegóły (parkingi, otwartość na uwagi zgłaszane przez zawodników) – to wyróżnia ten bieg na tle innych biegów. Na dodatek wszystko w pięknej leśnej scenerii, za każdym razem na innej trasie. Całokształt sprawia, że w przyszłym roku na 100% zawitam tu ponownie.
Projekt Breaking2. Czy maraton poniżej 2 godzin jest w ogóle możliwy?
Sportowe wakacje czyli rzecz o roztrenowaniu
Mistrzostwa Europy Masters w Maratonie – Wrocław 2017
Deszczowa życiówka w 7. Półmaratonie im. Janusza Kusocińskiego